poniedziałek, 4 stycznia 2010

Sylwester

W dzien sylwestrowy znow pracowalam krotko, wiec tym razem obaj mezyczyni odebrali mnie z pracy i poszlismy na zakupy :) Skonczylo sie na tym, ze wyladowalismy w McDonaldzie na przepysznym obiedzie :) oraz na tym, ze to mezczyzni zaopatrzyli sie w nowe ubrania, a ja, jedyna kobieta w tym gronie, nie moglam nic dla siebie znalezc .. a przeceny trwaja ..
Generalnie to bylismy mocno zmeczeni i prawde powiedziawszy na impreze sylwestrowa sil bylo malo... Po powrocie do domu ucielismy sobie drzemke i odzyskalismy troche energii.

Wieczor sylwestrowy planowalismy spedzic w pubie irlandzkim z grajaca na zywo grupa irlandzka, a w przerwam DJ'ejem.
Niestety, nie mozna bylo rezerwowac stolikow, musielismy jechac wczesniej, co by nie miec miejsc stojacych. Z tego tytulu, zabawe rozpoczelismy o 19 :)

Milosz na stacji metra przed wyjazdem do pubu.





Pub w bardzo fajnym stylu, straszliwie pokrecony: duzo pomieszczen, schodow, zaulkow i korytarzykow.

Siedzielismy daleko od sceny wiec ta muzyka na zywo troche nam umykala.. ale najwazniejsze,ze mielismy miejsca siedzace. I przyznac trzeba, ze bawilismy sie wiecej przy muzyce granej przez DJ'a. A druga rzecz, zmeczenie dalo sie we znaki i ja osobiscie nie moglam zlapac klimatu.

Urywki zabawy:










Powrot do domu byl bardzo interesujacy, gdyz wiele stacji metra
bylo tak przeludnionych, ze nie przyjmowaly nowych pasazerow, wiec musielismy spacerowac do kolejnych stacji w mrozie i tlumie ludzi, az w koncu udalo sie nam wrocic szczesliwie do domu.



Krotkie ujecia nocnych tlumow:








Wszystkiego Dobrego w Nowym Roku!!
Happy New Year :)))

3 komentarze:

  1. Do której trwały szaleństwa?

    OdpowiedzUsuń
  2. jak mniemam po relacji sylwester należał do udanych :-))))

    OdpowiedzUsuń
  3. ho ho ile luda i jakie przytulnska naszych milusinskich hehe no tak milo musialo byc hehe

    OdpowiedzUsuń