Generalnie to bylismy mocno zmeczeni i prawde powiedziawszy na impreze sylwestrowa sil bylo malo... Po powrocie do domu ucielismy sobie drzemke i odzyskalismy troche energii.
Wieczor sylwestrowy planowalismy spedzic w pubie irlandzkim z grajaca na zywo grupa irlandzka, a w przerwam DJ'ejem.
Niestety, nie mozna bylo rezerwowac stolikow, musielismy jechac wczesniej, co by nie miec miejsc stojacych. Z tego tytulu, zabawe rozpoczelismy o 19 :)
Milosz na stacji metra przed wyjazdem do pubu.
Pub w bardzo fajnym stylu, straszliwie pokrecony: duzo pomieszczen, schodow, zaulkow i korytarzykow.
Siedzielismy daleko od sceny wiec ta muzyka na zywo troche nam umykala.. ale najwazniejsze,ze mielismy miejsca siedzace. I przyznac trzeba, ze bawilismy sie wiecej przy muzyce granej przez DJ'a. A druga rzecz, zmeczenie dalo sie we znaki i ja osobiscie nie moglam zlapac klimatu.
Urywki zabawy:
Powrot do domu byl bardzo interesujacy, gdyz wiele stacji metra
bylo tak przeludnionych, ze nie przyjmowaly nowych pasazerow, wiec musielismy spacerowac do kolejnych stacji w mrozie i tlumie ludzi, az w koncu udalo sie nam wrocic szczesliwie do domu.
Krotkie ujecia nocnych tlumow:
Wszystkiego Dobrego w Nowym Roku!!
Happy New Year :)))
Do której trwały szaleństwa?
OdpowiedzUsuńjak mniemam po relacji sylwester należał do udanych :-))))
OdpowiedzUsuńho ho ile luda i jakie przytulnska naszych milusinskich hehe no tak milo musialo byc hehe
OdpowiedzUsuń