niedziela, 27 lutego 2011

Nalot na Dublin - dzien drugi.

Oj ciezki byl poranek... na nogi postawilo nas brytyjskie sniadanie: smazone kielbaski i boczek. Potem kawa i wyprawa do Kosciola. Msza w towarzystwie przyjemnie spiewajacego choru. Z ciekawostek, Msza w wiekszej czesci odbywa sie na siedzaco.

Wzmocnieni na duchu i ciele, udalismy sie wszyscy nieco za Dublin do pubu z roku 1789! Atmosfera nieprzecietna, trzeba powiedziec, ze urokliwe to miejsce, pelne przeroznych staroci.








I male zwiedzanie pubu:








Widok na Dublin:



I tak zakonczyl sie nasz pobyt w Dublinie... Bylo swietnie, jak zwykle ...
Dotarlysmy bezpiecznie do domow i czekamy na nastepne spotkanie.

2 komentarze: