Sobota,wczesny ranek, ok 8.15. Lotnisko London Stansted. Czekam ja. Wchodzi.. Kapuczka :))))
Od razu nastroj sie poprawia, buzie sie smieja i oficjalnie wyprawa do Dublina rozpoczeta. Dorotka juz czeka na posterunku, a my miedzy czasie odprawy, ostatnie zakupy na lotnisku i fiuuuuur i tak oto po godzinie wyladowalysmy na irlandzikiej ziemii. Pogoda piekna: slonecznie i w miare cieplo. Zyc nie umierac. Wszystko nam poszlo jak z platka, bez zadnych przygod...Po chwili czekania, nadjechala kierowniczka imprezy: Dorotka B. Dojechalysmy do domu, gdzie czekal juz na nas obiad, ciacho i wino... po tych dobrociach nie chcialo nam sie nigdzie isc, ale zwiedzanie wygralo i piekne panie wyszly na miasto.
A tutaj migawki pierwszych wspomnien:


Jako pierwsze miejsce, do ktorego zabrala nas Dorotka, byl sklep z uzywanymi i nowymi ksiazkami, gdzie spedzilysmy sporo czasu, kazda ruszyla w sekcje, ktore ja interesuja i tam byly pierwsze zakupy.
Potem tzw. Szpila. Musicie uwierzyc na slowo, ze owa Szpila jest dosc wysoka, chcialysmy to uwiecznic na zdjeciu, ale nie wiemy dlaczego Dorotka nie chciala polozyc sie na ziemii.. no coz.. moze nastepnym razem da sie przekonac:)

Kolejny punkt: sklep z pamiatkami, tam wiec male zakupy i dalej w droge.

A ponizej spacer uliczka z samymi pubami, gdzie pobrzemiewala irlandzka muzyka. Wstapilysmy na lunch i drinka do jednego z nich:



Znowu bysmy sie zasiedzialy, ale Dorotka nad wszystkim czuwala (tak, rola przewodnika nie jest latwa) i udalysmy sie na dalsze podbijanie Dublina.
Dotarlysmy do Dublin Castle. A po drodze rozne takie stare budowle, ktore obecnie transformowane sa na puby albo inne instytucje.

A oto Dublin Castle:
..

I Dublinska Oxford Street:

A gwozdziem programu byla Katedra Patryka. Dotralysmy tam, kiedy juz robilo sie ciemno, wiec za wiele nie widzialysmy, ale.. nastepnym razem:)

Po tym nastapil juz powrot do domu gdzie czekala na nas cala sterta jedzenia, z ktora zreszta niezle sobie poradzilysmy.
Mikolaj (syn Dorotki i Bartka) dzielnie znosil damskie towarzystwo.
Urywki z imprezy:

Przyszla Matka Polka:

tiaa...

Calosc stroju :))

A potem zostalysmy juz tylko w trojke i zabralysmy sie za madre rozmowy, analizy psychologiczne i wywody w towarzystwie wina:))))
I tak cudnie zakonczyl sie 'wieczor' .... echh .. :))