A oto Madzia:)
Szlak wycieczki prowadzil najpierw brzegiem Tamizy, a dopiero potem weszlysmy do parku.
Jak widac, panuje tu zupelnie inny klimat niz w centrum, jest duzo spokojniej. Mozna wynajac lodki, ale tym akurat nie bylysmy zaintresowane:)
Inne oblicze Tamizy:
Spacerowalysmy sobie tym brzegiem po lewej stronie zdjecia i kierowalysmy sie w strone parku. Okazlo sie, ze ow park polozony jest na wzgorzu, wiec nieco musialysmy sie wspinac, ale za to widoki byly ladne.
Poszukiwania kawy:)
Kawa sie znalazla, kanapki tez, wiec mozna bylo ruszyc dalej.
A oto jelonki:
i gesi (chyba)
A to powoli juz koncowka naszej wycieczki:
Po tak milym dniu, z bolacymi nogami wrocilysmy do domu na ostatnia juz czesc Ani :)))
Oj, nogi bolały bardzo ... Bardzo .. Jeszcze dzień wcześniej kupiłyśmy sobie lody na poczcie, co dla mnie nie było dobrym pomysłem, bo całą noc było mi strasznie niedobrze .. :) He he .. Ale jakoś wytrzymałam! Jelonki wypatrzyłam ja! I jeszcze papugi latały!
OdpowiedzUsuńsliczna wycieczka, czyli reasumujac w ulicy sezamkowej jest ciasteczkowy potwor, a wy jestescie kawowe potwory hehe
OdpowiedzUsuńMadzia, lody na poczcie... ? u nas mimo ogólnego zamieszania wszędzie, lodów na poczcie jeszcze nie sprzedają... chyba ;)
OdpowiedzUsuńte jelonki to chyba przybiegły z parku Hampstead Heat :-)
OdpowiedzUsuńa może lody sprzedają się lepiej na poczcie niż znaczki :-)