środa, 11 sierpnia 2010

Ostatnie dni Madzi. Pozegnanie....

I nadszedl poniedzialek, czyli powrot do pracy. Madzia miala czas dla siebie: gra w farme, czytanie ksiazek i szperanie po internecie. O 12: 30 przychodzila mnie odebrac z pracy, a potem jeden cel: kawa :)) W poniedzialek tez, pojechalysmy razem pod moje korki, Madzia dzielnie spacerowala po parku, a ja nauczalam polskiego. Potem wrocilysmy do domu, pewnie na jakis nasz seans filmowy :)))
Wtorek zapewnie minal spokojnie. Zdjec brak.

A w srode rano nastapilo pozegnanie, czyli najsmutniejsza czesc pobytu. I tutaj sa pozegnalne zdjecia:



Suuuper bylo .... do nastepnego razu :)))))

niedziela, 8 sierpnia 2010

Madzia w Londynie. Niedziela. Wycieczka do Richmond.

Wreszcie nastala ladna, sloneczna pogoda. W ramach rozerwania mojego wspanialego goscia, zaplanowalam wycieczke w bardzo odlegla od nas, czesc Londynu. Jechalysmy tam 1,5 h metrem, ale co to dla nas :) Na miejscu czekala za to na nas bardzo mila okolica. Przy okazji wspomne, ze ja tez bylam tam pierwszy raz. Moze jeszcze slow kilka na temat samego Richmond. Znajduja sie tutaj parki, gdzie ogladac mozna jelenie, sarny, oraz roznego rodzaju ptactwo. Ogrody i park sa wielkie i ladnie zadbadne. Po wyjsciu z metra, pokrecilysmy sie nieco po okolicy: duzo pub'ow, waskie uliczki, niezbyt duzo ludzi (jak na Londyn) i bardzo przyjemny klimat.

A oto Madzia:)



Szlak wycieczki prowadzil najpierw brzegiem Tamizy, a dopiero potem weszlysmy do parku.







Jak widac, panuje tu zupelnie inny klimat niz w centrum, jest duzo spokojniej. Mozna wynajac lodki, ale tym akurat nie bylysmy zaintresowane:)
Inne oblicze Tamizy:




Spacerowalysmy sobie tym brzegiem po lewej stronie zdjecia i kierowalysmy sie w strone parku. Okazlo sie, ze ow park polozony jest na wzgorzu, wiec nieco musialysmy sie wspinac, ale za to widoki byly ladne.






Poszukiwania kawy:)







Kawa sie znalazla, kanapki tez, wiec mozna bylo ruszyc dalej.

A oto jelonki:



i gesi (chyba)





A to powoli juz koncowka naszej wycieczki:



Po tak milym dniu, z bolacymi nogami wrocilysmy do domu na ostatnia juz czesc Ani :)))

sobota, 7 sierpnia 2010

Madzia w Londynie - sobota

Sobota, sobota :))) I czas na angielskie sniadanie w kawiarence :)) bylysmy jedynymi kobietami :)) objadlysmy sie straszliwie, bo tosty z bekonem i frytki to raczej do lekkostrawnych dan nie naleza :)) Zatem po obfitym sniadaniu, nalezalo odbyc spacer. Poczatkowo spacerowalysmy po Hendonie, odwiedzajac charity shops gdzie mozna zakupic tanie ksiazki. A nastepnie spacer przeciagnal sie az do centrum, nad Tamize.






I kawa z pania nauczycielka:




Tamiza w deszczu:



Brzydka pogoda przegonila nas z powrotem do domu, gdzie czekala na nas kolejna czesc Ani z Zielonego Wzgorza:))))

piątek, 6 sierpnia 2010

Madzia w Londynie,piatek

Wreszcie dzien wolny, rano jeszcze tylko 1 korepetycje, a potem juz cala dla Madzi :))) Z racji, ze Madzia w Londynie juz sie czuje jak ryba w wodzie i wiele rzeczy juz widziala, nie trzeba bylo nic zwiedzac :)) zatem spacerowalysmy po Hendonie, wybralysmy sie na kawe i spacer do parku. Potem na male zakupy, a nastepnie z powrotem do domu na domowy obiad. A ze Karol wieczorem wybywal na urodziny do kolegi, mialysmy wolne chate i ogladalysmy filmy( Bez Mojej Zgody i pierwsza czesc Ani z Zielonego Wzgorza :))) a miedzy czasie dla rozruszania nog, organizowalysmy male spacery.


środa, 4 sierpnia 2010

Madzia w Londynie

Czas wakacyjny to zawsze czas odwiedzin. Nadeszla kolej na Madzie. Tym razem, Madzia dzielnie przybyla sama i caly jej pobyt mial tylko jeden cel: luz, spacery, babskie rozmowy i filmy :)))
I tak oto w srode o tradycyjnej porze na angielskiej ziemi postawila noge Madzia :)) Odebralam ja z dworca, przywital ja deszcz i ruszylysmy do domu :)

W czwartek mialam jeszcze sporo lekcji, wiec nic konkretnego nie robilysmy i Madzia dzielnie zajmowala sie soba. Ale za to piatek mialam wolne, ale to juz zapraszam do nastepnego wpisu.