Z Anitka, najlepsza przyjaciolka Tomka. :)
A sobotkim rankiem ruszylismy do Krakowa... a tam czekala na mnie jeszcze jedna atrakcja:)
Czas przed lotem umilala mi Ola, ktora uraczyla nas pyszna kawa i ciastem :)))
Krotka relacja z najazdu Tarnowa:)
Dziekujemy Oli za to, ze z nami wytrzymala :)))
Wzmocnieni, udalismy sie na lotnisko. A w Londynie przywital mnie zimny i wiatr.. oraz Karol z bratem Kuba na dworcu na Golders Green.
Bardzo milo minal ten czas w Polsce...
Niesamowite jest uczucie czekania na przyjazd do Domu, na spotkanie z rodzina i bliskimi.
Potrzebowalam tego czasu, potrzebowalam odpoczynku, potrzebowalam tego powrotu do korzeni.. a teraz baterie podladowane i mozna dalej wojowac na obczyznie :))
Ale widzimy sie niebawem :)
1. ale się cioci głos obniżył :)))
OdpowiedzUsuńmutacja jakaś czy cóś :)))
no właśnie...a dlaczego wszyscy się zaśmiali na hasło "jesteśmy u cioci"? ;))))))
2.Aniu, następnym razem koniecznie proszę nakręcić film jak szklanki będą pełne :)))
a w ogóle wizyta była super i podobno na plus :)))
OdpowiedzUsuńwięc zapraszam ponownie :)))
a martini będzie cała butelka..hihihi :)))
No wreszcie zobaczyłam Anitkę ... więc pozdrawiam Anitkę !!!
OdpowiedzUsuńA ciocia Ola jak zwykle uśmiechnięta ... i w dobrym nastroju ... tak trzymać ... nawet wizyta szalonych Giemzo-Miłoszów nie popsuła niczego:))
OdpowiedzUsuńhoho ale sie dzialo, extra pozdrowienia dla wszystkich szalencow i oczywiscie mojej przyjaciolk Anitki :-) no teraz my czekamy na ciocie Ole u nas !!! i szklanki nie beda puste hihi
OdpowiedzUsuńno i Ola oczywiscie niesamowicie wyglada przy swojej profesjonalnej maszynie :-) a Maryna faktycznie juz byla lekko w nerwach hehe
OdpowiedzUsuń