Nie wiem czy juz wspominalam, ale Kuba przybyl w odwiedziny jak ja bylam jeszcze w Polsce, zatem zdjec brak, gdyz aparat ze soba mialam ja :) Ale, oczywiscie spotkalismy sie tez, i na przyklad Kuba mial zaczyt dzwigania moich bagazy, bo wraz ze swym bratem przyjechali mnie odebrac :)
Kolejego dnia, to zznaczy w niedziele 15 listopada, wybralismy sie na spacer nad Tamize.. bardzo lubimy sobie tam chodzic, dlatego zawsze zabieramy tam gosci :)
Miloszku, Ciebie tez to czeka.. juz niedlugo:)
Spacerowalismy, bracia toczyli powazne rozmowy.. a ja wraz z nimi..
Kilka zdjec na tle slawnych budynkow, tez musialo byc.
Braciszkowie.
I wielka ja przy malym Kubie.
Po spacerze byl obiad w pubie, a potem kolejen puby i kolejne piwa :)
A na drugi dzien.. powrot do normalnego zycia.
oh jaka maryna szczesliwa po powrocie hehe
OdpowiedzUsuńJak to Ania ładnie uzupełniła blog na bieżąco, nie to co my ... Tutaj trochę ładniejsza pogoda niż u was tam, tutaj 30 stopni i słońce, słońce, słońce ..... gdzie nie spojrzysz to słońce ... :)
OdpowiedzUsuńChyba tylko nosy mają takie same ... Reszta głowy i twarzy zupełnie inna:)
OdpowiedzUsuń