Z Anitka, najlepsza przyjaciolka Tomka. :)
A sobotkim rankiem ruszylismy do Krakowa... a tam czekala na mnie jeszcze jedna atrakcja:)
Czas przed lotem umilala mi Ola, ktora uraczyla nas pyszna kawa i ciastem :)))
Krotka relacja z najazdu Tarnowa:)
Dziekujemy Oli za to, ze z nami wytrzymala :)))
Wzmocnieni, udalismy sie na lotnisko. A w Londynie przywital mnie zimny i wiatr.. oraz Karol z bratem Kuba na dworcu na Golders Green.
Bardzo milo minal ten czas w Polsce...
Niesamowite jest uczucie czekania na przyjazd do Domu, na spotkanie z rodzina i bliskimi.
Potrzebowalam tego czasu, potrzebowalam odpoczynku, potrzebowalam tego powrotu do korzeni.. a teraz baterie podladowane i mozna dalej wojowac na obczyznie :))
Ale widzimy sie niebawem :)