Zamieszczam relacje w pobytu pisana przez Daniela:)
to jest jedna z niespodzianek, kolejna w przyszlym tygodniu.
Ote me podsumowanie pięknej jakże wycieczki.
dzięki uprzejmości Oli mogłem do Kraka podjechać samochodem. Auto
zostawiłem pod Jej blokiem i w ten sposób podróż stała
się jeszcze bardziej wygodna :)
Zgodnie ze wskazówkami Anii na Balicach ryłem się do przodu coby siedziec
dzięki uprzejmości Oli mogłem do Kraka podjechać samochodem. Auto
zostawiłem pod Jej blokiem i w ten sposób podróż stała
się jeszcze bardziej wygodna :)
Zgodnie ze wskazówkami Anii na Balicach ryłem się do przodu coby siedziec
przy oknie i ... oczywiście się udało.
lot dla mnie rewelacja a widoki w głowie do dzis :) wiec już pierwszy duzy
plus wycieczkowy.
na stacji nie przywitała mnie Ania :P ale se myślę luzik :) postoje
poczekam. chwile tak postałem i sie okazalo ze
Ania tez stoi i czeka hehe ale w innym miejscu. ale spoko stałem i
obserwowałem sobie ludzi :)wiec nawet mi sie nie nudzilo.
w metrze nastepny wielki plus - czyli nastepne obserwacje ludzi :) a ze tu
są ludzie z wszystkich kontynetów dla mnie frajda.
od tej chwili każda podróż metrem to była atrakcja. no moze nie na
ostatnich stacjach kiedy juz bylo malo ludzi w srodku heh
(co widac na jednym z filmików).
Co widziałem co zobaczyłem to już wiecie z opsów.
Wieczorami za to fajnie bo mogłem pograć w darta przy piwku z Karolem :)
co prawda przegrałem ale moralnie jestem zwycieżcą :)
Musze przyznac ze Ania to dobra przewodniczka wiec Keluś juz szykuj nogi
na spacery po miescie.
nie licz na to że się zgubicie i usiadziecie na chwile by sie zastanowic
gdzie isc. oj nie
Ania z mapą radzi sobie doskonale a Londyn to pestka dla niej hehe.
wrazenia jakie zostana w głowie to na pewno ogrom ludzi w centrum - co w
sumie mi nie przeszkadzało :)
wiadomo mogłem poobserwowac i nakrecic film "people".
wiele wiele rowerzystow - w sumie bylem tym zaskoczony. także tym jak
szybko oni sie po ulicach przemieszczali.
przypuszczam ze wielu z nich spokojnie mogła by startować w maratonach :)
Budynki zabytki ciekawe i ładne. na pewno warto zobaczyc. poczułem je
także w nogach hehe bo łażenia było ogrom.
no ale w sumie warto warto
zdecydowanie w takim miescie nie chciałbym zyc ale zwiedzenie go w kilka
dni to cos wspaniałego :)
z innych spostrzezen to angielki maja grube nogi, ludzie wyluzowani,
mezczyzni nosza duzo pierscionkow,
duzo samolotow nad londynem (co chwile musiałem patrzec w góre) hehe,
dziwne puby - w sensie ludzie stoja na zewnatrz
i pija piwko na stojąco, ruch lewostronny dziwny - ale pewnie idzie się
przywyczaic.
podobało mi sie w kosciele, cala otoczka i uroczystosc. wiecej w tym bylo
Boga niz u Nas na mszy w Polsce.
takie miałem odczucie.
podziwiałem Anie ze jej sie wogole chciało pisać bloga hehe
mieszkanie mi sie podobalo - bardzo fajne. mogłbym takie miec hehe
ogolnie cala wycieczka to jeden wielki plus :) dobre obiadki. Ania spisała
sie jako kucharka :)
starsznie sie przejmowala czy Nam bedzie smakowac. BYLO PYSZNE !
obiady na miescie tez ok a fish and chips tak sie najadłem że ciezko było
się ruszac.
z piw cały czas piłem stella artois. nie jest angielskie ale szkoda
eksperymentowac hehee
pamiatek sobie zadnych nie kupiłem :)bo i po co :)w koncu bym je i tak
wywalil.
innym tez nic nie kupiłem (ale to nic nowego) :) no poza Szymkiem :) ale
on jest na specjalnych zasadach u mnie ehhee
dziekuje zatem za goscine i obiadki i piwko i mile spedzony czas Anii i
Karolowi
do zobaczenia moze kiedys w Londynie again
lot dla mnie rewelacja a widoki w głowie do dzis :) wiec już pierwszy duzy
plus wycieczkowy.
na stacji nie przywitała mnie Ania :P ale se myślę luzik :) postoje
poczekam. chwile tak postałem i sie okazalo ze
Ania tez stoi i czeka hehe ale w innym miejscu. ale spoko stałem i
obserwowałem sobie ludzi :)wiec nawet mi sie nie nudzilo.
w metrze nastepny wielki plus - czyli nastepne obserwacje ludzi :) a ze tu
są ludzie z wszystkich kontynetów dla mnie frajda.
od tej chwili każda podróż metrem to była atrakcja. no moze nie na
ostatnich stacjach kiedy juz bylo malo ludzi w srodku heh
(co widac na jednym z filmików).
Co widziałem co zobaczyłem to już wiecie z opsów.
Wieczorami za to fajnie bo mogłem pograć w darta przy piwku z Karolem :)
co prawda przegrałem ale moralnie jestem zwycieżcą :)
Musze przyznac ze Ania to dobra przewodniczka wiec Keluś juz szykuj nogi
na spacery po miescie.
nie licz na to że się zgubicie i usiadziecie na chwile by sie zastanowic
gdzie isc. oj nie
Ania z mapą radzi sobie doskonale a Londyn to pestka dla niej hehe.
wrazenia jakie zostana w głowie to na pewno ogrom ludzi w centrum - co w
sumie mi nie przeszkadzało :)
wiadomo mogłem poobserwowac i nakrecic film "people".
wiele wiele rowerzystow - w sumie bylem tym zaskoczony. także tym jak
szybko oni sie po ulicach przemieszczali.
przypuszczam ze wielu z nich spokojnie mogła by startować w maratonach :)
Budynki zabytki ciekawe i ładne. na pewno warto zobaczyc. poczułem je
także w nogach hehe bo łażenia było ogrom.
no ale w sumie warto warto
zdecydowanie w takim miescie nie chciałbym zyc ale zwiedzenie go w kilka
dni to cos wspaniałego :)
z innych spostrzezen to angielki maja grube nogi, ludzie wyluzowani,
mezczyzni nosza duzo pierscionkow,
duzo samolotow nad londynem (co chwile musiałem patrzec w góre) hehe,
dziwne puby - w sensie ludzie stoja na zewnatrz
i pija piwko na stojąco, ruch lewostronny dziwny - ale pewnie idzie się
przywyczaic.
podobało mi sie w kosciele, cala otoczka i uroczystosc. wiecej w tym bylo
Boga niz u Nas na mszy w Polsce.
takie miałem odczucie.
podziwiałem Anie ze jej sie wogole chciało pisać bloga hehe
mieszkanie mi sie podobalo - bardzo fajne. mogłbym takie miec hehe
ogolnie cala wycieczka to jeden wielki plus :) dobre obiadki. Ania spisała
sie jako kucharka :)
starsznie sie przejmowala czy Nam bedzie smakowac. BYLO PYSZNE !
obiady na miescie tez ok a fish and chips tak sie najadłem że ciezko było
się ruszac.
z piw cały czas piłem stella artois. nie jest angielskie ale szkoda
eksperymentowac hehee
pamiatek sobie zadnych nie kupiłem :)bo i po co :)w koncu bym je i tak
wywalil.
innym tez nic nie kupiłem (ale to nic nowego) :) no poza Szymkiem :) ale
on jest na specjalnych zasadach u mnie ehhee
dziekuje zatem za goscine i obiadki i piwko i mile spedzony czas Anii i
Karolowi
do zobaczenia moze kiedys w Londynie again
Suma, sumarum - nie bylo tak zle:)
Dziekuje za relacje!
wow ile czytania hehe
OdpowiedzUsuńAle super relacja:) Że się depeszkowi chciało, no proszę, jak podróże kształcą:)
OdpowiedzUsuńfajnie się czytało relację oczami goscia a dzis zaczyna sie juz ten "przyszly tydzien" wiec czekamy na nastepna niespodzianke...hihihi :):)
OdpowiedzUsuńCzekamy z niecierpliwością na kolejną niespodziankę:)
OdpowiedzUsuńczekamy dalej i mam nadzieję, że w końcu niespodzianka się pojawi :)... bo do końca tygodnia niedaleko ;)
OdpowiedzUsuń