sobota, 13 czerwca 2009

Niespodzianka

A teraz wreszcie dlugo oczekiwana i dlugo zapowiadana niespodzianka.
Tak jak mowilam, z przyczyn technicznych nie moglam wczesniej jej zamiescic. Glownym powodem byl strajk metra:)bo moj najpilniejszy uczen nie mogl dotrzec:) ale dzis nadrobilismy:)

Uczen ma n imie Wilson, jest z Brazylii, starsznie pilnie sie uczy i starsznie fajne sa lekcje z nim.

Zaprszam na filmy.

Na pierwszym niestety wyczerpala sie bateria.




Potem pilnie sie uczylismy, bateria sie ladowala.. a na samym koncu lekcji - powrot do studia nagran.




Mam nadzieje, ze wam sie podoba :)



i na koniec o pogodzie :)



Pozdrawiam:)))


czwartek, 11 czerwca 2009

Z wizyta..

To jeszcze nie jest obiecana niespodzianka. Z przyczyn technicznych nie jest jeszcze gotowa, ale to wyjasnie w swoim czasie.

Z racji tego, ze ten blog ma na celu opisywac wizyty gosci.. to opisze krotko wizyte, ktora zlozyly nam dzis dwie panie: mama i corka.

Mama, to Vishy, ktora ucze polskiego. A corka to Zara. Zara ma ok 6 miesiecy. Na poczatku byla wszyskiego ciekawa, a potem chyba juz troche zmeczona wszystkim, bardzo zaczela plakac i wizyta sie skonczyla. Mam nadzieje, ze ja jej tak nie wystraszylam :)) 
Ale i tak, jak wiadomo, bylo milo i moze bedza goscic tutaj czesciej. Vishy, ma meza Polaka.. i czasem naciagaja mnie zebym zostala u nich po lekcji, na spozycie roznych trunkow :) 
Kelka, szykuj sie, bo jak bedziecie, to mamy do nich zaproszenie :)
Bedziesz mogla szkolic swoj angielski.






A i mielismy jeszcze kolejnego 'goscia' :)
Karol zakupil truskawki!! oczywiscie pakowane, troche sztuczne w smaku.... ech.. daleko im do idealu.. ale najwazniejsze, to chociaz troche poczuc ten smak... :) jak sie nie ma co sie lubi, to sie lubi co sie ma.. 




Pozdrawiam.. i przepraszam, za opoznienie z niespodzianka:)


piątek, 5 czerwca 2009

Wycieczka oczami Goscia

Po krotkiej przerwie witam ponownie!

Zamieszczam relacje w pobytu pisana przez Daniela:)
to jest jedna z niespodzianek, kolejna w przyszlym tygodniu.


Ote me podsumowanie pięknej jakże wycieczki. 
dzięki uprzejmości Oli mogłem do Kraka podjechać samochodem. Auto 
zostawiłem pod Jej blokiem i w ten sposób podróż stała 
się jeszcze bardziej wygodna  :)

Zgodnie ze wskazówkami Anii na Balicach ryłem się do przodu coby siedziec 
przy oknie i ... oczywiście się udało. 

lot dla mnie rewelacja a widoki w głowie do dzis  :)
 wiec już pierwszy duzy 
plus wycieczkowy. 

na stacji nie przywitała mnie Ania  :P
  ale se myślę luzik  :)  postoje 
poczekam. chwile tak postałem i sie okazalo ze 
Ania tez stoi i czeka hehe ale w innym miejscu. ale spoko stałem i 
obserwowałem sobie ludzi  :)
wiec nawet mi sie nie nudzilo. 

w metrze nastepny wielki plus - czyli nastepne obserwacje ludzi  :)
  a ze tu 
są ludzie z wszystkich kontynetów dla mnie frajda. 
od tej chwili każda podróż metrem to była atrakcja. no moze nie na 
ostatnich stacjach kiedy juz bylo malo ludzi w srodku heh 
(co widac na jednym z filmików). 

Co widziałem co zobaczyłem to już wiecie z opsów. 
Wieczorami za to fajnie bo mogłem pograć w darta przy piwku z Karolem  :)

co prawda przegrałem ale moralnie jestem zwycieżcą  :)


Musze przyznac ze Ania to dobra przewodniczka wiec Keluś juz szykuj nogi 
na spacery po miescie. 
nie licz na to że się zgubicie i usiadziecie na chwile by sie zastanowic 
gdzie isc. oj nie 
Ania z mapą radzi sobie doskonale a Londyn to pestka dla niej hehe. 

wrazenia jakie zostana w głowie to na pewno ogrom ludzi w centrum - co w 
sumie mi nie przeszkadzało  :)

wiadomo mogłem poobserwowac i nakrecic film "people". 
wiele wiele rowerzystow - w sumie bylem tym zaskoczony. także tym jak 
szybko oni sie po ulicach przemieszczali. 
przypuszczam ze wielu z nich spokojnie mogła by startować w maratonach  :)


Budynki zabytki ciekawe i ładne. na pewno warto zobaczyc. poczułem je 
także w nogach hehe bo łażenia było ogrom. 
no ale w sumie warto warto 
zdecydowanie w takim miescie nie chciałbym zyc ale zwiedzenie go w kilka 
dni to cos wspaniałego  :)
 

z innych spostrzezen to angielki maja grube nogi, ludzie wyluzowani, 
mezczyzni nosza duzo pierscionkow, 
duzo samolotow nad londynem (co chwile musiałem patrzec w góre) hehe, 
dziwne puby - w sensie ludzie stoja na zewnatrz 
i pija piwko na stojąco, ruch lewostronny dziwny - ale pewnie idzie się 
przywyczaic. 
podobało mi sie w kosciele, cala otoczka i uroczystosc. wiecej w tym bylo 
Boga niz u Nas na mszy w Polsce. 
takie miałem odczucie. 

podziwiałem Anie ze jej sie wogole chciało pisać bloga hehe 
mieszkanie mi sie podobalo - bardzo fajne. mogłbym takie miec hehe 
ogolnie cala wycieczka to jeden wielki plus  :)
 dobre obiadki. Ania spisała 
sie jako kucharka  :)

starsznie sie przejmowala czy Nam bedzie smakowac. BYLO PYSZNE ! 
obiady na miescie tez ok a fish and chips tak sie najadłem że ciezko było 
się ruszac. 
z piw cały czas piłem stella artois. nie jest angielskie ale szkoda 
eksperymentowac hehee 

pamiatek sobie zadnych nie kupiłem  :)
bo i po co  :)w koncu bym je i tak 
wywalil. 
innym tez nic nie kupiłem (ale to nic nowego)  :)
 no poza Szymkiem :)  ale 
on jest na specjalnych zasadach u mnie ehhee 

dziekuje zatem za goscine i obiadki i piwko i mile spedzony czas Anii i 
Karolowi 
do zobaczenia moze kiedys w Londynie again 



Suma, sumarum - nie bylo tak zle:)
Dziekuje za relacje!


poniedziałek, 1 czerwca 2009

Pozegnania nadszedl czas

Po tych kilku wesolych i intensywnych dniach, nadszedl czas pozegnania. 

Rano, Gosc zrobil spacer pod Wembley, sfotografowal go z kazdej strony. Ja niestesty zdjec nie posiadam.

Po moim powrocie, zjedlismy, wypilismy i ruszylismy juz w strone stacji.
Goscowi nawet uronila sie lezka:) 




Pozegnanie z domem. 




Pozegnanie z siostra.




Wsadzilam Goscia do autobusu, teraz dzielnie sobie jedzie i jeszcze podziwia Londyn.
A potem wreszcie, dlugo oczekiwana atrakcja: Lot :)) 



I ostatnie zdjecie. 

Pa, Pa Danielku !!!

Zyczymy Milej Podrozy i udanego Lotu (i oczywiscie zeby udalo sie usiac obok okna:)