niedziela, 28 listopada 2010

Felixstowe. Niedzielny spacer nad morzem. U Kapuczkow

Niedzielny poranek....wspolne sniadanie




Potem Msza, a nastepnie spacer nad morzem..... ach!





I z takim widokiem pilysmy sobie kawe i rozmawialysmy o zyciu :)))



A potem spaceru nastal ciag dalszy. Wybralysmy sie do centrum. Kolejne urocze miasteczko...
Zaczal sypac snieg, wiec zdjec z miasta brak. Po malych zakupach dolaczyl do nas Petr i Maja i cala brygada poszlismy na obiad.




I tak oto pozegnania nadszedl czas, bo impreze pierwsza opuszczalam ja. Z malymi przygodami,ale cala i zdrowa dotarlam do Londynu, a dziewczyny imprezowaly dalej. :))

A nastepne spotkanie w Dublinie :))) Dorka, szykuj sie :)))

sobota, 27 listopada 2010

Felixstowe. u Kapuczkow :))

I nadszedl czas wyczekiwanego spotkania :)) W sobote rano, bladym switem wyruszylam na lotnisko by spotkac tam przybywajaca z dalkiego Dublina, Dorotke. Niestety warunki pogodowe (niespodziewany opad sniegu) opoznily przyjazd Dorotki, wiec pojechalam sama, spotkalam sie z Gospodynia naszego spotkania- Kapuczka :)) A Dorotka z niewielkim opoznieniem dzielnie przybyla i mozna bylo uznac spotkanie za rozpoczete :))) Wspolna kawa, maly lunch pogaduchy a ppotem do Gospodarzy do domu :))) Plany na wieczor byly ambitne. Mial byc spacer po okolicy, ale na planowaniu sie skonczylo:)) Bylysmy troche zmarzniete i jak juz zasiadlysmy w idealnej do imprezowania kuchni, Gospodarz (Petr- mnaz Kapuczki) zaserowwal grzane wino i zaczal przygotowywac pizze, o zadnym spaceru mowy nie bylo :))) Jeszcze trzeba wspomniec o dzielnej towarzyszce Maji :))




A tak bylo pozniej:










Mniej wiecej tak sie zakonczyl sie wieczor.. Jeszcze dorwalysmy Ewke na skype, ktora niniejszym serdecznie pozdrawiam :)))