niedziela, 3 października 2010

Pazdziernikowa wizyta. Niedziela

Pobyt gosci dobiegal konca, zatem nadszedl czas na maly spacer po nowoczesnej stolicy. Koniec z tymi starymi angielskimi miasteczkami :) Pogoda niestety zbyt piekna nie byla, wiec zamiast przechadzek byla kawa i deser w pubie :)



Potem male zakupy i wyszlo slonce wiec nasz spacer nieco sie przedluzyl.





Meskie rozmowy ...



Przy Downing Street



Z widokiem na Parlament:




Przy Katedrze Sw Pawla ( chociaz katedry tutaj nie widac :)) )



A tutaj katedra w calej okazalosci:





Na Millenium Bridge:



A potem juz prosto do domu. Dziekujemy gosciom za mily pobyt :))

sobota, 2 października 2010

Pazdziernikowa wizyta. Sobota

W sobote przywitalo nas z samego rana piekne slonce. Ja wybralam sie jeszcze na 2 godziny korepetycji, a po skonczonej pracy, czekal juz na mnie woz i pojechalismy do Cambridge. Droga minela sprawnie. Male problemy czekaly na nas po wjezdzie do Cambridge. Miasteczko jest male, turystow sporo, a miejsc do parkowania niewystarczajaco. Krazylismy po miescie dosc dlugo, az trafilismy na wielki parking przy centrum handlowym i tam tez zostawilismy nasz pojazd. Przy okazji, jezdzac pobocznymi uliczkami przezylismy przedsmak atracji, ktore gwarantowalo nam miasteczko.

A atrakcji bylo sporo: gmachy uniwersytetu, stare koscioly, muzea, rzeka. Klimat nieco inny od Canterbury: czuc tutaj bardziej mlodych ludzi, wiekszy ruch, wiecej sie dzieje. Ale tez miasto jest przytulne, dzieki swym budowlom piekne i czuc ducha historii:) .









Byl i targ z przeroznymi rzeczami, ja zatrzymalam sie przy ksiazkach i na pamiatke kupilam jedna:)











Tia.. bez komorek ani rusz :)






A teraz spacerem w strone rzeki i na obiad.




Oczywiscie mozna wynajac sobie kajak i plywac wzdluz rzeki.
A obiad jedlismy w pubie nad rzeka i akurat siedzielismy przy oknie wiec widok mielismy przyjemny.



A nastepnie juz kierowalismy sie w strone samochodu. Przy okazji znalezlismy najstarszy budek z cambridge, z 1025 r: Kosciol i nagrobki.








W drodze powrotnej juz mielismy deszcz. Dotarlismy do domu bez przygod, zrobilismy male zakupy, obejrzelismy zdjecia i kontunuowalismy rozgrywki w karty.

I tak minal kolejny mily dzien pobytu gosci. Filmow brak. :)

piątek, 1 października 2010

Pazdziernikowa wizyta. Piatek

Ostatniego dnia wrzesnia, w czwartkowy wieczor z wizyta przybyli goscie z Wiednia: rodzice Karola. Caly dzien byl dla mnie pracowity, bo rzecza wiadoma jest, ze do wizyty tesciow przygotowac sie trzeba jak najlepiej. Dobrze, ze Karol byl w pracy tylko pol dnia, wiec pomogl w sprzataniu. A ja jeszcze miedzy czasie korki mialam :)))) Ledwo co sie ze wszystkim wyrobilam, ale jakos poszlo :))) Meska czesc towarzystwa po obiedzie, a raczej kolacji, zasiadla do ogladania meczu, a damska uciela mala pogawedke :))
Ogolnie plan wizyty gosci zapowiadal sie bardzo ciekawie. Otoz, wynajelismy samochod i zaplanowalismy wycieczki poza Londyn.

I tak oto, w piatek z samego rana ruszyslimy do Canterbury, miasteczka ktorego historie datuje sie na czasy przed Chystusem. Miasteczko to pamieta tez inwazje plemion oraz przyjecie Chrzescianstwa. Atmosfera bardzo przyjazna i ciepla, waskie uliczki, malo ludzi, mile kafejki i stare budynki. Zwiedzanie rozpoczelismy oczywiscie od kawy i ciastka:)

Spacerowalismy sobie glownymi ulicami, wesolo nam bylo, klimat miasta zdecydowanie wszystkim sprzyjal.



W tle wylania sie Katedra.









Obiad zjedlismy w starym pubie, ktorego budynek powstal w 16 wieku.




Niestety po wyjsciu z restauracji, pogoda psula sie coraz bardziej. Przyspieszylismy kroku i chwile jeszcze spacerowalismy po tym ladnym miescie.



Kolejnym punktem programu byl wypad nad morze. Pogoda byla straszna: wialo i lalo. Ale mialo to swoj urok :))

A to Karol ze swoim wozem :)







I jeszcze jeden krotki filmik:






I jeszcze ostatnie zdjecia z morzem:




Bardzo mily dzien to byl, dopisywaly nam dobre humory:) W drodze powrotnej caly czas padal deszcz.. wieczorem czas minal nam na zakupach i graniu w karty. A nazajutrz kolejna wycieczka.